Po prostu istne arcydzieło. Nie chcę się rozpisywać. Kto grał, doskonale wie co czuję.
Super, bo postać uwielbiam. Do SOTN mam niesamowity sentyment. Wspaniała muzyka, gotycki klimat, lokacje, zróżnicowany i rozbudowany bestiariusz. Od ładnych dziesięciu lat wracam do tej gry :-)
PS. LoS również było świetne. Co prawda odbiega znacznie od klimatu swoich starszych "braci" 2D, ale daje radę.
Ja niestety nie mam tej gierki i nie mam na czym grac jeżeli bym ją posiadał;P Ale wspominam ją dobrze bo po to uciekało się z podstawówki aby popykac;)
Ja pobrałem emulator na PSX, więc śmigałem na komputerze :-) W Dracula X chronicles, które miałem na psp, SOTN było do odblokowania, jako taki smaczek dla fana.
Ja też :-) Jestem bardzo ciekawy, jak go wykreują w postaci "3D" można powiedzieć. :-)
Gra jest ok. Gdyby nie jedna duża wada to dałbym może nawet 9, a tak jest tylko 7. Chodzi mi o poziom trudności. Prócz dwóch momentów gra jest strasznie łatwa. Walki z bossami nie dają zbytnio satysfakcji, bo nagle gracz robi się tak potężny, że nawet Draculę można pokonać zadając mu tylko kilka ciosów.
Muszę się z tym zgodzić, choć mi akurat ów niski poziom trudności zbytnio nie przeszkadzał ;) W dodatku bo zdobyciu Crissaegrima KAŻDA walka z bossem jest piekielnie prosta!
Jeżeli nie wiesz zbytnio o jaką broń chodzi, polecam ten film: http://www.youtube.com/watch?v=xPInFqUbt7M Bez owijania w bawełnę powiem, iż jest to filmidło mojej produkcji :P
UWAGA!!! Film zawiera fragmenty z SAMEGO KOŃCA GRY! Oglądacie na własną odpowiedzialność!
Tak to ta broń. Wiesz może czy wersja na segę różni się od wersji z PS?
Poprzednie części Castlevanii nie były trudne, one były zabójczo ciężkie do przejścia. No i właśnie dziwi mnie niski poziom trudności SOTN. Zapewne gdyby gra wyszła na konsolę Nintendo to wygladałaby pewnie inaczej. Ale z drugiej strony mało jest gier próbujących wykorzystać pomysły z Metroida, jednej z moich ulubionych gier, więc chociażby za to należy się duży plus dla SOTN.
W sumie to jeśli chce się zasmakować prawdziwego wyzwania, można przejść "SotNa" grając Richterem :D Wtedy gra nabiera poziomu trudności znacznie bliższego klasycznym Castlevaniom.
Dla mnie i tak najtrudniejsza jest pierwsza "Castlevania". Co ciekawe, taka na przykład "Super Castlevania IV" nie okazała się dla mnie jakoś zbytnio wymagająca :P
Tak, gra Richterem może być trudna, szczególnie w odwróconym zamku, albo w ciemnej komnacie z kolcami :) Za to z niektórymi bossami to właśnie Richter lepiej sobie radzi od Alucarda :)
Do klasycznych Castlevani nie mogę się zmusić. Są dla mnie za trudne i za nudne, niestety.
Jak ktoś z was pokochał SOTN to polecam kilka Castlevani z GBA. Są podobne i też potrafią wciągnąć.
Polecam zagrać w Castlevania: Order of Ecclesia na nintendo ds. System zbliżony do SotN, ale gra z kolejnymi etapami wymaga coraz więcej wysiłku, a walka z bossami to chyba apogeum trudności na tle innych Castlevanii. ;-)
Na Nintendo DS sprawdzałem tylko 'Castlevania: Dawn of Sorrow'. Nie grałem za długo, bo emulator (albo mój komputer) nie działał najlepiej.
Na GBA grałem w:
Castlevania: Aria of Sorrow - bardzo dobra i niestety dość łatwa. Łatwiejsza nawet od SOTN. Ciekawy pomysł z łapaniem dusz i na deser 'Boss Rush'.
Castlevania: Circle of the Moon - trudniejsza, i chyba najlepsza jeśli idzie o grę gościem z batem :) Na początku wydaje się sztywna, ale później jest już tylko lepiej. Motyw z kartami (czyli skillami) to strzał w 10. W końcu można jakoś ulepszyć swój bat, albo założyć zbroje i pierścienie.
W Order of Ecclesia jest system glyph`ów. Podobnie jak w Arii of sorrow polega to na absorbowaniu zdolności przeciwników, tyle że w OoE jest wiele ciekawych kombinacji. Łącząc ze sobą 2 różne bądź te same czary wykonujemy coś na zasadzie super ataku. Takie kombinacje dotyczą również broni razem z czarami. Co zaskakujące, jest ich naprawdę sporo.
Chakram + dowolny dobry miecz (familiar sword, alucard's sword, przez większą część gry icebrand) jest, patrząc na filmik, równie efektywny. Crissaegrim niestety mi się nie trafił :(
Mnie poziom trudności nie przeszkadzał, choć rzeczywiście byłaby większa satysfakcja, gdyby walki były jakimkolwiek wyzwaniem (Galamothowi jako jedynemu udało się mnie raz zabić). Natomiast poziom "fabuły" i voice "acting"... Klasa sama w sobie :D