Rozwiń, proszę, wątek. Absolutnie nie mam zamiaru się nie zgadzać z Twoją opinią bo wiem, że film był pełen wad ale chciałbym poznać szczegóły Twojej opinii.

Aha, jako że odpowiedź może zawierać elementy fabuły to od razu [SPOILER] - kto nie oglądał, niech nie czyta.

No i się mylisz, bo nie jest żadnym z tych dwóch.
Jest za to bardzo dobrym scenarzystą i reżyserem ze świetnym wyczuciem stylistyki i historii.

Zgadzam się! Chociaż i tak się enjoyowałam trochę, bo wiadomo star warsowy hype etc, ale to było głównie dzieki zobaczeniu widoczków, kosmosu, statków, postaci... Czyli wizualnie.

O ile Kylo-Ren(Crylooo) był w sumie najbardziej rozwiniętą postacią w filmie, to na siłę wciskanie nam go do wątku Rey było okropne. Znajoma określiła to (Force-bond) jako "Snoke w złotym szlafroku alfonsa bawiący się w swatkę". A już scena, gdzie Kylo jest bez koszulki... Za co. Po co.

Też jestem za teorią o prowokacji artystycznej ale i tak dam 1/10 za pracę reżyserską/scenariusz.

Johnson niczego nie zsabotował, poza upośledzoną wizją Abramsa i dobrze, poza tym film który zrobił na żaden sposób nie pogorszył trylogii, już TFA było przepełnionym plothole'ami idiotycznym i źle przemyślanym rebootem New Hope z pozbawioną pomysłowości i sensu fabułą oraz do bólu płaskimi postaciami. TLJ naprawiło trochę błędów TFA i wprowadziło kilka nowych. Zwalanie na Johnsona winy za złą trylogie, jest niesłuszne, już od 7 części była to bardzo zła trylogia i najgorsze co Star Wars kiedykolwiek widziało, a to głównymi winnymi są: Bob Iger, Kathleen Kennedy, J.J. Abrams, Lawrance Kasdan i Michael Arndt. Biorąc pod uwagę co wiadomo o wizji Abramsa na trylogię, gdyby on robił ten film, to byłby on jeszcze gorszy.