Jestem ogromną fanką animacji, na niej sie wychowałam, wiec wysoko postawiłam poprzeczkę dla filmu. Myślałam, że jestem emocjonalnie przygotowana-nie byłam. Płakałam jak dziecko. Nowe sceny idelanie wpasowane. Beyonce dała radę mimo, że 'zjadła' Donalda w piosence Can you feel the love tonight. Piękny film, piękny powrót do dzieciństwa.
ja również jestem ogromną fanką oryginalnego "Króla Lwa" i też postawiłam bardzo wysoko poprzeczkę dla tej nowej wersji. nawet po obejrzeniu zwiastunu który bardzo mnie zachwycił. "Król Lew" to w końcu moja bezsprzecznie najbardziej ukochana bajka Disneya. ja również nawet w połowie nie byłam emocjonalnie przygotowana na ten film i - co przewidziałam od samego początku - płakałam jak dziecko. soundtrack jest absolutnie niesamowity. jeden z moich ulubionych momentów to m.in. Timon i Pumba śpiewający "The Lion Sleeps Tonight" :D
nie mam już tych 5 czy 6 lat tylko ponad 20, ale scena ze śmiercią Mufasy nadal wywołuje u mnie brzydki płacz a Timon i Pumba rozbawiają do bólu brzucha. nowego Króla Lwa podsumowałabym jako piękny hołd złożony oryginałowi. jest to podróż do starej ukochanej bajki, klasyka jednak twórcy nie zastosowali tu żadnego kopiuj-klej bo nie o to tu chodzi.
dla mnie jest to przede wszystkim najpiękniejsza nostalgiczna podróż jaką kiedykolwiek przeżyłam w kinie. co prawda nie dorasta do pięt oryginałowi, ale absolutnie nie zasługuje też na ten cały hejt.
Pięknie to napisałaś - wspaniały hołd dla pierwowzoru :)
Dla mnie - absolutna rewelacja, tak długo czekałam i wreszcie, wreszcie byłam w kinie! :) Na początku byłam tak bardzo wzruszona, że nie umiałam tego ukryć :) Hejtu nie czytam, malkontentów nic nigdy nie zadowoli!
Pozdrawiam, Dziewczyny :)