Na plus oczywiście co poniektóre genialne ujęcia (m.in. scena tańca na schodach), klimat, muzyka i przede wszystkim, co zdaje się być głównym atutem i wartością tego obrazu - gra Phoenixa, od którego twarzy nie można oderwać wzroku. Uderzająca kreacja, wytrącająca z równowagi na długo i zapadająca w pamięć. Mimo obecności poszczególnych smaczków, w całości się nijak nie trzymają kupy, brakuje tam harmonii, czy odczucia głębi przekazu. Ma się wrażenie, że film nie niesie ze sobą treści i że w zasadzie nigdzie nie zmierza. Trochę jak jedzenie surowych półproduktów zamiast wypaśnego obiadu. Niby człowiek wie, że mają potencjał na wykwintne danie i wsunie parę witamin, ale jednak spożycie nie daje satysfakcji i pozostawia niesmak. I nie chodzi broń Boże o typowe boczenie się na brak zwrotów akcji, wybuchów i taniego efekciarstwa. Idąc na ten film wiedziałam, że nie będzie to nic w podobnym gatunku. Co nie zmienia faktu, że liczyłam na coś innego i film mocno mnie rozczarował. Był tak naładowany nawiązaniami i usilnie na każdym kroku próbujący wznieść się formą ponad treść, że zgubił po drodze ducha i stał się właściwie parodią samego siebie. Coś jak mydlenie oczu widza wszechobecną powierzchownością, żeby nie zorientował się, że po uniesieniu sreberka zionie pustką. Dokładnie tak czułam się po senasie, zmęczona brakiem autentyczności w tej przekombinowanej artystycznie grze pozorów. Czy ktoś czuł podobnie, jakiś choćby leciutki dysonans poznawczy, czy wszyscy wyłącznie zahipnotyzowani 'arcydziełem'?
Mnie film po prostu zanudzil…
I prawde powiedziawszy nie do konca rozumiem zachwyty nad gra Phoenixa…
Meryl Streep w Osage County byla super, Ala Pacino w Adwokacie Diabla tez, Nicolson w Locie nad Kukulczym gniazdem etc. etc.… mozna by dlugo wymieniac.
Ale postac Jokera? Ani komiczne (no moze poza scena z karlem przy drzwiach), ani tragiczne - po prostu sztuczne, na sile i nijakie.
Rozczarowanie z seansu porownalbym z tym ze Splita - aczkolwiek tamto bylo jednak duzo gorsze.
Moze, zeby film NIE dzial sie w Gotham, NIE opowiadal o Jokerze, NIE probowal nawiazywac do Batmana - moze wtedy daloby sie go ogladac jako jeszcze jeden film o psycholach - jak Glosy z Reynoldsem, albo jak jeszcze jeden film o nieudacznikach jak The Clapper.
Ale mamy co mamy: Jokera w Gotham, przyszlego nemsis Batmana - i to ma byc ta ciapa tutaj?...
Idź obejrzyj „żona na niby” albo „druhny” skoro dla ciebie to lepsze filmy. Żałość. Próbujesz być „inteligentna”?
Idź obejrzyj „druchny” albo „żona na niby”, jak widać takie kino jest dla ciebie bardziej ambitne. Próbujesz być inteligentna, ale ci nie wychodzi.
Druhny i żona na niby są przyjemną, choć nie wybitną, dobrze podaną rozrywką w swoim gatunku (podpowiadam: to słowo klucz). Joker w gatunku, do którego pretenduje nie stanowił dla mnie podobnej rozrywki, czy też nawet wyzwania emocjonalnego, czy intelektualnego. No chyba że zmęczeniem nazwiemy to emocjonalne, to tak. Byłaby dycha.
Chodziło mi o analogię tego, czym jest rozrywka w przypadku komedii, więc dla gatunku, jakim jest dramat byłoby to pobudzenie refleksji, zaduma czy zwał jak zwał, zabrakło tego
Naucz się może stawiać przecinki. Podobno jesteś taka elokwentna. Jak dla mnie po prostu chciałaś zabłysnąć pseudo-intelektem, a tak na prawdę masz z 16 lat i po prostu nie masz pojęcia o pewnych sprawach.
Gdybyś zaś miała problem z wykminieniem, co takiego wywołało uśmiech na mojej twarzy, to spieszę z wyjaśnieniem: wbijasz mi w interpunkcję (ominięcie dwóch przecinków, to nie taka zbrodnia), co jest standardowym wybiegiem ludzi nie mających nic do powiedzenia, jednocześnie waląc DWA gramatyczne babole w swojej krótkiej wypowiedzi. Gratuluję :]
Po prostu osoba wykształcona humanistycznie nie robi takich błędów. Ja nie piszę pseudo inteligentnych wynurzeń na temat filmów, próbując być mądrzejsza niż jestem. A ty próbujesz być mądrzejsza od wszystkich, w tym ludzi, którzy się na tym zjedli zęby. Ale rozumiem, gdzieś trzeba leczyć kompleksy.
Może i nie piszesz pseudointeligentnych wynurzeń, ale za to piszesz 'na prawdę' w sposób, który jest naprawdę nie do przyjęcia w przypadku osoby, która opuściła już mury szkoły podstawowej. Popracuj nad elementarnymi zasadami pisowni, zanim zaczniesz komuś wytykać jej braki, to tak na przyszłość. Zapisz, zapisz, niech będzie inspiracją, pozdrawiam. :)
Już się nie ośmieszaj kobieto. Nie jestem pierwsza osobą, która napisała ci to samo. Pisz oceny do filmów po okresie. Pozdrawiam ;)
Kto zjadł zęby? https://amc.infirma.pl/app/klienci/5481 ten gość zjadł zęby razem z mleczakami. Robi najlepsze wielogodzinne analizy filmów jakie można znaleźć w necie. I powiedział dokładnie to co powtarzam. Film jest nudny, przewidywalny a Joker to idiota. Nie ma w tym filmie nic fascynującego. Wypad z Dyzmą i Wałęsą.
Nie ku*wa film akcji. To, że jego akcja jest umiejscowiona w uniwersum DC, to nie definiuje gatunku.
W sumie właśnie twoja wypowiedz to taka intelektualna wydmuszka. Zapisze ja sobie w folderze „jak udawać, że ma się coś mądrego do powiedzenia” ;)
Zgadzam się. Mnie również nie zahipnotyzował. Miał parę bardzo dobrych momentów i świetną grę aktorską ale z grubsza - to by było na tyle. Przekaz, który jest bardzo na topie w wielu 'buntowniczych' filmach i serialach, od ładnych kilku lat. Z psychologicznego punktu widzenia, dość prosta aby nie powiedzieć zbyt prosta konstrukcja postaci.. Nie powalił mnie też wizualnie ani pod względem siły/mocy symbolicznych zwrotów akcji. Zabrakło jakiegoś ważnego spoiwa w tym wszystkim. Nie kupiłam tego "Jokera" ani przez chwilę, choć nastawienie miałam bardzo na 'tak', jako że ta postać zawsze wzbudzała we mnie wiele ciekawych emocji :)
Jesteś zaznajomiony z instytucją oceniania filmów w obrębie GATUNKU? Bo ja tak, i takie ocenianie ma IMHO sens.
Bo gdyby wrzucać wszystkie filmy do jednego wora, to jeśli Call me by your name ma wg mnie 10, to Druhny musiałby mieć co najwyżej 5 i byłaby to krzywdząca ocena, bo w porównaniu do większości kiepskich komedii jakie wychodzą, ta trzyma poziom. Kapisz?
Batman to niby czym jest, a dałaś mu 8? Joker może nie pozytywny bohater, ale też z tego uniwersum.
Widziałam ze dwa, trzy filmy o superbohaterach w całym swoim 30letnim życiu i raczej z przypadku dla towarzystwa, więc chyba nie można mnie nazwać fanką gatunku. A Batman z Ledgerem, to akurat mega dobre kino, więc nie widzę powodu, by oceniać go na niżej niż 8.
No w końcu opinia o tym filmie, z którą w większości się zgadzam!!! Pani Jamnikova - stawiam wirtualnego browara (albo w tym przypadku wino), bo żeby napisać coś takiego o filmie, gdzie najpopularniejszą oceną jest 10/10, to się rzadko zdarza. A w przypadku "Jokera" mam podobne odczucia...
Ten film owszem, na pewno zapada w pamięci głownie ze względu na fantastyczną grę J. Phoenixa - jak się ten aktor wcielił w rolę psychopatycznego Jokera, to po prostu dech w piersiach zapiera. Ta mimika twarzy, ta gra ciała, ten lekko obłąkany śmiech... Kilka razy aż mnie ciarki po plecach przeszły. Tutaj należy się 10/10 jak nic. A nawet Oscar dla J. Phoenixa za główną rolę w filmie.
Ale... Sam film był dla mnie bardzo ciężki w odbiorze i jednocześnie też miałem wrażenie, że czegoś mi w nim zabrakło. Chory psychicznie pan Fleck sfrustrowany piętrzącymi się problemami życiowymi postanawia przejść na "Ciemną Stronę Mocy" i robi coraz to gorsze rzeczy. Oglądałem jego upadek ze smutkiem, czułem że tego pociągu już nikt nie zatrzyma... I tak to potem długo trwało. Trochę za długo jak na film. Do tego spodziewałem się może ciut innej końcówki. Film się skończył, a ja wyszedłem z kina stłamszony i lekko zdezorientowany. Dostałem w "Jokerze" nie studium zbrodni jak pisze wiele osób na necie, ale studium rewolucji. A jak wiemy z historii rewolucje z reguły dobre nie są (patrz francuska, bolszewicka etc.). A oczekiwałem, że jednak zobaczę tą pierwszą opcję...
Podsumowując moją przydługą odpowiedź - J. Phoenix jako Joker był fenomenalny (10/10), ale "Joker" jako film był dla mnie jednak ciut przerostem formy nad treścią. Fajnie, że ktoś też tu tak podobnie myśli, pozdrawiam
Po wyjściu z kina brakowało mi słów jak ująć miernotę tego filmu, ale Tobie udało się to w 100%. Cały film do zobaczenia w zwiastunie. Jeśli by to zareklamowali jako remake "Taksówkarza" nikt by się nie zdziwił. Zachwyt nad tym filmem jest chyba pompowany przez opinię publiczną itp. Jedyny ciekawy wątek to pochodzenie Jokera, a reszta do ujęcia w 30 minut. Czekałem aż pokażą geniusz zła Jokera, a tu zwykły pechowiec w nieodpowiednim miejscu i tyle. Zawód, rozczarowanie to chyba jedyne co czułem po seansie. Do filmu nie zamierzam z własnej woli nigdy wracać.
P.S.
Nawet stylizację Jokera uważam za średnią, a w szczególności ten kiczowaty make-up.
juz naprawde nie masz co krytykowac, ja osobiscie ciesze sie ze wsrod szmiry ktora jestesmy zalewani wkoncu jakis mega dobry film.
dobrze że Ty widziałeś/aś, przejrzałem z ciekawości profil i wszystko się zgadza, renegat/ka który/a próbuje wkuć ludowi że świetne filmy nie są świetne, Prometeusz - ocena 1, daje pierwszy lepszy przykład, Chłopie czy też Kobieto, na 1 to może zasługiwać film pokroju Ludzkiej Stonogi czy Sharknado, a tu masz przyzwoite kino SF które oceniasz najniżej jak się da, za same efekty lub udźwiękowienie ten film zasługuje na więcej.. i nie kuj sobie do głowy że jestem obrońcą Jokera czy też Prometeusza..
Prometeuszowi dałbym więcej ale w kategorii komedia. Podczas seansu ludzie wkoło, razem ze mną kwiczęli ze śmiechu. Padały takie retoryczne pytania jak... "kto to nakręcił?" "co tu dzieje" "czy ktoś wie dlaczego oni to robią?", "czy to film Ridleya Scotta?" itp. Pod koniec filmu widownia przestała go oglądać tylko wspólnie zaczęliśmy dogadywać, co dodawało filmowi tylko komediowej atrakcyjności. Wychowałem się na obcych i predatorach a to nie był film tylko taki kocopoł z efektami specjalnymi.
Phoenixa oglądam od 10 lat znam 99% jego filmów, jest to mój ulubiony aktor od baaaardzo baaaardzo dawna, jego gra była doskonała,ale nie genialna, widziałem lepsze np. drugoplanowa rola Javiera Bardema w To nie jest kraj dla starych ludzi, chce powiedzieć ,że choć aktorstwo było na najwyższym poziomie to sam film jest gniotem, strasznym gniotem spodziewałem się czegoś więcej, a tak jestem mega zawiedziony, scenariusz jest tak napisany ,że Joaqin gra Jokera do siebie, dla siebie, masakra łzy w oczach xD WIELKI ZAWÓD
Dokładnie tak i zaczynam się zastanawiać czy mnogość zachwytów nie wynika z faktu, że źródlłem obrazu jest komiks, czyli zdecydowana większość odbiorców kolorowych obrazków została porażona niby głębią i bardzo fatalistyczną.aurą . Przecież poza nieątpliwie świetnym Phoenixem reszta postaci jest papierowa a sam Joker nakreślony jest grubą krechą bez głębszego zniuansowana.
Przyznaję, że ten film może potarmosić troszeczkę, szczególnie widownie wychowaną na komiksach ( tudzież młodszą) bo to smutny film w przekazie itd., ale zastanawiają mnie peany niektórych poważnych krytyków, bo przecież oni też widzieli te filmy, które ja widziałem w Jokerze i co mi mocno przeszkadzało.
Ludzi są rozpieszczeni, zblazowani.
Gdy pójdą do restauracji i na deser dostaną kopa w tyłek,
to będa zachwyceni, że wyjątkowo "oryginalne danie" dostali.
Ogólnie przeciętny tu zachwalacz, taki filmowy sebix uważa że ten komu nie spodobał się Joker to:
1. Idiota, który lubi avengery.
2. Matoł, który nie zrozumiał głębi filmu i jego psychologicznych meandrów.
3. Kretyn, który nie podziela zdania milionów ludzi - no a oni przecież nie mogą się mylić.
4. Debil, który udaje pseudo krytyka ale nie zna się na prawdziwym kinie, bo nic jeszcze w życiu nie widział.