Wyświetlił mi się na Netflixie, więc spróbowałam...
Pięknie nakręcony film z nie najgorszym aktorstwem, jednak straszliwie nierówny. Po pierwsze niemiłosiernie rozwleczony. Spokojnie można by skrócić niektóre sceny o kilkadziesiąt zbędnych sekund. I kilka samych scen wyciąć., a w zamian dać coś konkretnego zamiast ośmiornic, najazdów kamery na butelkę albo tarzania się w błocie. Przez nadmierne rozwleczenie całość się dłuży i jest zwyczajnie nudna. Aktorki nie były złe, ale ciężko dać popis nie mając ku temu możliwości... Ledwo zmęczyłam zwłaszcza drugą połowę filmu. Zapowiadał się na interesującą, dobrze opowiedzianą historię, a wyszła pseudoartystyczna pogadanka.
Odniosłam dokładnie to samo wrażenie. Pierwszy raz czuję się do tego stopnia oszukana. Piękna oprawa zasługuje na treściwą historię. Jedyne co, to cisza i przestrzeń jest naprawdę wymowna, ile ludzi może dzielić przez odmienną seksualność. Jednak kontekst jest słabo naszkicowany, dlatego sama historia przedstawia się płasko (w moim odczuciu).